wypełniona ludźmi - koncert kojarzy mi się zawsze z wieczorową porą - a tu samo południe, słońce, miasto pełne życia, podniecone wiosennym ciepłem. Nikt nie wie, że teraz właśnie, gdzieś tam za kulisami Filharmonii, ważą się moje losy. <br>Studentki na skwerku wystawiają twarze do słońca, mrużą z lubością oczy. Zbiegam Bednarską w dół. W otwartym oknie kamieniczki ruda dziewczyna w mini myje szyby. Lśnią smukłe nogi jak nieskończenie długa fermata. Dziewczyna śpiewa głośno i fałszywie: "Ach, co to był za ślub!" Tak śmiesznie wymawia "szlub"... Uśmiecham się. Uśmiecham do niej, do przechodniów, zadzieram głowę jak głupi i śmieję się do obłoków, które wiatr