ojca. Wyrzucał wszystko<br>ze środka. Ten w czerwonej koszuli nie ruszał się z kamienia, gryzł<br>źdźbło i podrygiwał<br><br><br><br><br><page nr=180><br>spiczastym półbutem. Śniady sikał rozkraczony koło kępy żółtych<br>kwiatów. Zupełnie się nie krępował. Mrugnął, kiedy przechodziłem obok.<br>- Co, Jasiu, grypsujesz, grypsujesz?<br> Nie zrozumiałem, o co mu chodzi.<br> Kojak perorował głośno: - Jak ma dolce, może mieć i zegar-gold,<br>nie? Gold, gold! - mówił. - Gdzie jesteś, gold?<br> Śniady zaśmiał się: - Nie gold, tylko golec! Golec z niego!<br> - Mam radziecki zegarek "Wostok" - usłyszałem głos ojca. -<br>Rozczarujecie się.<br> - A flaszkę masz, Józef?<br> Uklękłem na niebieskim płótnie i szybko pozbierałem dokumenty. Na<br>jednej z fotografii był rynek w