Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
razy w szpitalu tak było. Ta żona inżyniera. Wszyscy myśleliśmy, że już nie przeżyje nocy, a tu masz, na drugi dzień zachciało jej się jeść, a trochę później wypisała się ze szpitala, zupełnie zdrowa". Teodozja oparła się o parapet i wyjrzała na podwórko. Zakręciło ją w nosie i kichnęła. Na dole stróżka trzepała starą odzież. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Teodozji:
- Najlepszego! - krzyknęła. - Co to panna sobie nie pójdzie na spacer, w aleje albo gdzie? Dzień jak złoto, jakbym była taka młoda, zaraz bym poszła.
- Muszę siedzieć w domu, chorego pilnować, kto mu co poda?!
- U was to same umarlaki
razy w szpitalu tak było. Ta żona inżyniera. Wszyscy myśleliśmy, że już nie przeżyje nocy, a tu masz, na drugi dzień zachciało jej się jeść, a trochę później wypisała się ze szpitala, zupełnie zdrowa". Teodozja oparła się o parapet i wyjrzała na podwórko. Zakręciło ją w nosie i kichnęła. Na dole stróżka trzepała starą odzież. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Teodozji:<br>- Najlepszego! - krzyknęła. - Co to panna sobie nie pójdzie na spacer, w aleje albo gdzie? Dzień jak złoto, jakbym była taka młoda, zaraz bym poszła.<br>- Muszę siedzieć w domu, chorego pilnować, kto mu co poda?!<br>- U was to same umarlaki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego