powiedział o gospodarzu domu. Stwierdził tylko, że to druh jego młodości, który z pewnych względów unika Warszawy. Nie wiedziała nawet, jak ten "druh" Tadeusza wygląda. Na biurku w gabinecie stało zdjęcie młodej, uśmiechniętej kobiety, zapewne jego żony, na ścianach wisiały fotografie dwóch chłopców; najpierw jeszcze zupełnie małych, potem coraz bardziej dorastających. Jedna z nich przedstawiała obu chłopców karmiących gołębie na placu Świętego Marka w Wenecji. Starszy mógł mieć szesnaście-osiemnaście lat, młodszy był od niego znacznie niższy, miał dziecinną, pucułowatą buzię i nosił marynarski kołnierz. Po ich wyglądzie i ubiorze można było sądzić, iż zdjęcie zrobiono przed wojną. To się potwierdzało