Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
co? Kazimiro Wacławowna, niechże pani tu idzie!

Panna Kazimiera stała onieśmielona na uboczu i dopiero teraz ją zauważyliśmy. Pierwsza podbiegła do niej Krysia i zarzuciła jej ręce na szyję.

- Gdzie nasz tragarz? - wołał Jurczenko. - Nie pamiętam numeru.

- Sieaście - powiedział Sierioża niewyraźnie jak zwykle.

- O, siedemnastka, jest! Nieś, bracie, bagaż do dorożki. Czy macie w Wielkich Łukach dorożki?

Przeszliśmy na drugą stronę dworca, tragarz załadował walizki i ruszyliśmy w kierunku miasta. Jurczenko jechał z Krysią i Sieriożą w jednej dorożce, w drugiej - matka, panna Kazimiera i ja. Siedziałem na przedniej ławeczce i przyglądałem się pannie Kazimierze. O, to już nie była dawna
co? Kazimiro Wacławowna, niechże pani tu idzie!<br><br>Panna Kazimiera stała onieśmielona na uboczu i dopiero teraz ją zauważyliśmy. Pierwsza podbiegła do niej Krysia i zarzuciła jej ręce na szyję.<br><br>- Gdzie nasz tragarz? - wołał Jurczenko. - Nie pamiętam numeru.<br><br>- Sieaście - powiedział Sierioża niewyraźnie jak zwykle.<br><br>- O, siedemnastka, jest! Nieś, bracie, bagaż do dorożki. Czy macie w Wielkich Łukach dorożki?<br><br>Przeszliśmy na drugą stronę dworca, tragarz załadował walizki i ruszyliśmy w kierunku miasta. Jurczenko jechał z Krysią i Sieriożą w jednej dorożce, w drugiej - matka, panna Kazimiera i ja. Siedziałem na przedniej ławeczce i przyglądałem się pannie Kazimierze. O, to już nie była dawna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego