Odnowa, o jakiej myślę, nie ma w sobie nic ze wspaniałości millenium, a jednak jestem dostatecznie trzeźwy, żeby ją umieszczać całkowicie poza kresem życia i mojego, i moich współczesnych. Nawet gdyby w bardzo wąskich, zamkniętych kręgach przygotowywała się nowa koncepcja nauki, nic nie przemawia za tym, że mogłaby ona szybko dosięgnąć niższej strefy, w której masową wyobraźnię kształtuje technologia i polityka. Lata trzydzieste były ponure przez nagromadzenie w powietrzu absurdu, przez widok zbiorowych zaślepień, ucieczek w bezmyślność i fanatyzm, ale nie odczuwam lat siedemdziesiątych jako lepszych, choć więc skromna, moja nadzieja odnowy nie jest wymierzona w bliską przyszłość.<br>Żeby było nie