Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
i trzema zakładnikami. Poszłam do niego sama. Mogłam nie wrócić. Psychol to psychol, nigdy nic nie wiadomo.
- Wiesz, co mi się w tobie podoba? - Usiadł po drugiej stronie stołu. - Nie używasz zawodowego żargonu. Szkoda, że mnie aż tak nie lubisz. Fajnie by się nam razem pracowało.
Jej twarz zastygła w doskonale nijaką maskę.
- "Aż tak" to przesada. Niby dlaczego miałabym aż tak nie lubić kogoś, kogo nie znam? To... nieracjonalne.
- Nielubienie mnie jest z samej definicji nieracjonalne - zażartował. - Jestem strasznie fajnym facetem. Każdy ci to powie.
- Drzymalski też?
- To na to liczysz? Że cię uwiarygodnię w jego oczach?
- To źle?
- Tego
i trzema zakładnikami. Poszłam do niego sama. Mogłam nie wrócić. Psychol to psychol, nigdy nic nie wiadomo.<br>- Wiesz, co mi się w tobie podoba? - Usiadł po drugiej stronie stołu. - Nie używasz zawodowego żargonu. Szkoda, że mnie aż tak nie lubisz. Fajnie by się nam razem pracowało.<br>Jej twarz zastygła w doskonale nijaką maskę.<br>- "Aż tak" to przesada. Niby dlaczego miałabym aż tak nie lubić kogoś, kogo nie znam? To... nieracjonalne.<br>- Nielubienie mnie jest z samej definicji nieracjonalne - zażartował. - Jestem strasznie fajnym facetem. Każdy ci to powie.<br>- Drzymalski też?<br>- To na to liczysz? Że cię uwiarygodnię w jego oczach?<br>- To źle?<br>- Tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego