Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
łapczywie. I szli dalej, nie wierząc własnym oczom, oszołomieni widokiem takich kroci pierogów, które - jak się okazało - były nadziewane nie tylko serem, ale kaszą albo kapustą, a jakby tego było mało, jeszcze pyszniły się przyrumienione bliny i placki ziemniaczane. Gdzieniegdzie częstowano ich nawet śmietaną. Gdy nasycili pierwszy głód, zaczęli wybierać dostatniejsze mogiły, na których nie było chudych i małych, tylko spęczniałe, dorodne pierogi. Z ruska żegnali się zamaszyście, dotykając wprzód prawego, a potem lewego ramienia, nabożnie poruszali wargami w gorącej modlitwie za zmarłych Iwanów i Kławdie, bijąc pokłony. Choć po prawdzie na tym gwarnym, rojnym, połykającym smakowite kęsy cmentarzu, na tych
łapczywie. I szli dalej, nie wierząc własnym oczom, oszołomieni widokiem takich kroci pierogów, które - jak się okazało - były nadziewane nie tylko serem, ale kaszą albo kapustą, a jakby tego było mało, jeszcze pyszniły się przyrumienione bliny i placki ziemniaczane. Gdzieniegdzie częstowano ich nawet śmietaną. Gdy nasycili pierwszy głód, zaczęli wybierać dostatniejsze mogiły, na których nie było chudych i małych, tylko spęczniałe, dorodne pierogi. Z ruska żegnali się zamaszyście, dotykając wprzód prawego, a potem lewego ramienia, nabożnie poruszali wargami w gorącej modlitwie za zmarłych Iwanów i Kławdie, bijąc pokłony. Choć po prawdzie na tym gwarnym, rojnym, połykającym smakowite kęsy cmentarzu, na tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego