rozpuszczonymi, wyziewy trujące wydającej i żywym ogniem palącej trawy i winnice - przestraszeni przyszli do mnie, bym modły do Pana wznosił, iżby nieszczęście możliwe odwrócić. Upomniałem ich surowo mówiąc, że nic, co się na świecie dzieje nie dzieje się bez woli Boga i jeśli Panu Naszemu podoba się nas tak srodze doświadczyć, to na pewno sobie na to zasłużyliśmy i że raczej grzeszyć trzeba przestać i w sobie upatrywać przyczyny nieszczęścia, niż Boga o jego odwrócenie prosić. Ten i ów wspomniał przeto owe grzechy, które wyznawał przy Spowiedzi Św., jako i te, które przede mną taił, modlić się poczęli i wszelako o