Od światłych drobnomieszczan. Nie liczymy na dolary. Oto zaliczka.<br> Dałem Teresce dwa tysiące złotych, ucałowałem ją serdecznie, popatrzyłem na dziecko, które już zaczęło gadać, i wróciłem do Skolimowa. Drukarze ostatnio spali w piwnicy i w ogóle nie wychodzili do ogródka, chyba nocą, by nie wzbudzać ciekawości. Panna Mariola, opiekunka zniedołężniałej doszczętnie mamy, zażądała honorarium w dolarach, by wynagrodzić sobie straty moralne: koleżanki naśmiewały się z niej, że pełni paskudne funkcje przy staruszce. "Za złotówki nie będę podcierać tyłka pani Piszczykowej" - orzekła. Gdy koleżanki dowiedzą się, że czyni to za dolary, wszelkie kpiny ustaną, a nawet zaczną zazdrościć pannie Marioli, że taką