dzwoniła czysto i donośnie jak szkło. Baptyści w Dolnych Młynach ukończyli swe nocne modły, rozchodzili się w różne strony, do odległych wsi, zaścianków i miasteczek. Szli pojedynczo, co najwyżej samowtór, ciemno ubrani, ginęli w leśnych steckach i ciasnych miedzach.<br>- Co to ja chciałem powiedzieć? - mówił niedbale Kękuś. <br>- Aha, ośmieszyliśmy się doszczętnie. Nie wiem, jak się w szkole pokazać.<br>- Zdaje mi się, że masz rację - powiedział ostrożnie pułkownik Rysio.<br>- To przez niego - burknął Syrojeżka, wskazując Szczypę. <br>- Gdyby nie opuścił swego posterunku.<br>- Mnie wszystko jedno - rzekł Szczypa, przecierając zapocone okulary w niklowej oprawie. - Mieszkam pośrodku między Górnymi oraz Dolnymi Młynami i od czterech