Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
pewnie zmusiłby Zagrodę do rzutu popielniczką.
Odwrócił się, klnąc swój brak ostrożności. Dziewczyna raczej niczego nie zauważyła, ale inni...
- W lesie... - Jezu, o czym oni mówili?! - No cóż... las... Myślę, że on chętnie będzie trzymał się lasu.
Czuł, że spudłował. Gapili się na niego wszyscy, ale tylko w dwóch twarzach doszukał się śladu zrozumienia. I to akurat w tych, które z dwojga złego wolałby oglądać zdziwionymi. - Woskowicza i Zagrody.
- Pytałem - wyjaśnił Zagroda - czy, pana zdaniem, warto czekać na Drzymalskiego przy rurociągu. Przynajmniej dzisiaj.
- Jako żołnierz na pewno nie poszedłby tam, gdzie się go spodziewają. Ale teraz... Nie wiem. W swojej jednoosobowej armii
pewnie zmusiłby Zagrodę do rzutu popielniczką.<br>Odwrócił się, klnąc swój brak ostrożności. Dziewczyna raczej niczego nie zauważyła, ale inni...<br>- W lesie... - Jezu, o czym oni mówili?! - No cóż... las... Myślę, że on chętnie będzie trzymał się lasu.<br>Czuł, że spudłował. Gapili się na niego wszyscy, ale tylko w dwóch twarzach doszukał się śladu zrozumienia. I to akurat w tych, które z dwojga złego wolałby oglądać zdziwionymi. - Woskowicza i Zagrody.<br>- Pytałem - wyjaśnił Zagroda - czy, pana zdaniem, warto czekać na Drzymalskiego przy rurociągu. Przynajmniej dzisiaj.<br>- Jako żołnierz na pewno nie poszedłby tam, gdzie się go spodziewają. Ale teraz... Nie wiem. W swojej jednoosobowej armii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego