między stoiskami domów towarowych, eleganckich sklepów, pośród stolików kawiarni i w salach bankowych. Po lewej stronie zaczyna się korytarz. Przed kolejnymi wielkimi drzwiami siedzi przy stoliku żołnierz w rozchełstanym mundurze. Jego głowa okolona rękami leży na stole, wykręcona w nienaturalnej pozie, jak gdyby ktoś mu skręcił kark a policja zabroniła dotykać czegokolwiek i teraz denat leży żałosny, samotny, obserwowany przez tłum gapiów, dziennikarzy i posterunkowych. Pijany żołnierz ciężko podnosi głowę ze stolika i zaskoczony tępo wpatruje się w przybyłych. Nagle rozszerzają mu się źrenice, podrywa się nerwowo i zaczyna wrzeszczeć: goście, kurwa, goście, dawajcie wszystko co mamy. Po chwili inne grube