i u niego może śpiewać każdy, kogo on zaprosi. Wtedy oni zaczęli w nas rzucać jedzeniem i musieliśmy uciekać. Henryk <page nr=32> był okropnie zazdrosny, ale tylko przez chwilę, i to były najwspanialsze urodziny, jakie miałam w życiu, a miałam ich już ponad siedemdziesiąt. Potem musieliśmy pożyczać i poczciwy Chaim, jak się dowiedział, dlaczego od niego pożyczamy, to najpierw się śmiał chyba przez dziesięć minut, a potem... Nie, ja nie płaczę, nigdy nie płakałam, odkąd wyszłam z obozu, nie byłam w mykwie i nie płakałam, nawet jak Henryk umarł, a ja pomyślałam, że nie mam dziecka, które nosiłoby w sobie jego piękno. Nie