nie skaczemy, lecz kroczymy do wytkniętego celu.<br>Du Crochet odwiózł nas swoim samochodem do Instytutu. Siedziałem na przednim siedzeniu obok niego. Powiedział do mnie półgłosem:<br>- Niech pan ich nie drażni. Proszę to przyjąć jako przyjacielską radę, Jestem neurochirurgiem i nie znam się na abstrakcjach. Ale wiem, że psychiatrzy są piekielnie drażliwi. Pan, jako cudzoziemiec, może napotkać tu wiele rzeczy dla siebie niezrozumiałych. W końcu żyjemy wśród ludzi psychicznie chorych, a to nie jest ani proste, ani łatwe. Zresztą, według mego przekonania, wszyscy ludzie w jakimś stopniu dotknięci są chorobą psychiczną.<br>Gdy znalazłem się w swoim pokoju, poczułem śmiertelne znużenie, a mimo