to słońce nad obejściem, a potem według tego słońca ich<br>ustawiał tu, tam, po całym obejściu, aż nieraz wydawało się Madejom, że<br>to słońce na niebie tak ustawia. I wciąż mu było źle, wciąż od nowa ich<br>ustawiał. Bo chciał, żeby i chałupa wyszła, i to po tej stronie z<br>drągiem, żeby i stodoła, żeby chlewy, żeby płot, psia buda, żeby cały<br>świat. To nagonił ich nieraz, że ledwo nogami Madeje powłóczyli, choć<br>tylko po obejściu i nie wcale takim dużym.<br> Dziadków musiał nieraz aż popychać, ciągnąć, bo już odmawiali<br>posłuszeństwa i woleliby, żeby ich zastrzelił. A ten, że niedobrze tu