bohaterów, nie mógł czy nie umiał wyciągnąć z tego logicznych konsekwencji i coraz bardziej tracił wiarę w swą pracę. Dla zarobku pisać "nie miał głowy", wobec czego jadał rzadko i palił podłe papierosy. Upał uciskał mu płuca, miewał ataki wyczerpującego kaszlu, a źle odżywiany organizm coraz mniej był odporny na drążącą go chorobę. Zygmunt, o, temu powodziło się wprost świetnie. Przede wszystkim nie pisał wierszy. Był wysokim urzędnikiem, miał bezpłatny bilet kolejowy i co tydzień, w niedzielę, odwiedzał rodzinę i przyjaciół. Wpadał do domu z humorem, opowiadał szczegóły swej pracy, drobne wydarzenia związane z powagą stanowiska, zabierał Dziadzię i Lucjana do