wspaniałym objawieniu, że wino odpowiednio potraktowane cukrami i drożdżami, a przy tym wreszcie solidnie zakorkowane (przyjrzyjcie się, proszę, korkom szampana i teraz dopiero pomyślcie, że przedtem butle zatykano natłuszczonymi szmatami), po pewnym czasie ledwie odgadywanych zaklęć i paciórków wyrzucało z siebie pieniący się dwutlenek węgla, który, uderzając w nos i drażniąc końcówki systemu nerwowego, wywołuje uczucie wyjątkowo miłego podniecenia.<br>Żywe, wesołe bąbelki! Świątobliwy Dom Pérignon cieszył się nimi jak dziecko ponad trzy wieki temu, a dziś my radujemy się tym trunkiem, tryskając po jego wypiciu iście szampańskim humorem. Szampańskie bąbelki weszły na stałe do historii, picie szampana stało się poważnym obyczajem