martwić.<br> Podziękowałem ukłonem, woląc się nie odzywać, zwłaszcza odkąd<br>spostrzegłem, że asystentka skrupulatnie notuje każde słowo, na jakie<br>się ośmieliłem.<br> <page nr=192><br> Szczęściem dla mnie było tych słów nie za wiele.<br> Mój ukłon miał również świadczyć o tym, że zamierzam podziękować<br>i odejść.<br> Lecz Zeus do tego nie dopuścił.<br> Zaiste coś go drążyło.<br> Widać chciał tego, o co szło od samego początku.<br> Chciał wydobyć ze mnie moje wyznanie, abym wyjawił tajemnicę<br>duszy nie pokątnie bądź przypadkiem wśród wstrząsów elektrycznych, ale właśnie <br>przed nim samym, najwyższym autorytetem, <gap>.<br> - A jakie jeszcze mamy zmartwienia? - spytał dociekliwym tonem.<br> Milczałem zastanawiając się, gdy przypomniały mi się dwie rzeczy