ręką tatuaż, zielenił się mały liść. Znamię, które pojawiło się w chwili, gdy spadała ostatnia warstwa cielęcej skóry osłaniającej Pięść Gaju.<br>- Witaj.<br>Przez chwilę trwali w bezruchu, patrząc sobie prosto w oczy. Potem Doron położył dłonie na ramionach Olgomara, sam poczuł ciężar jego rąk.<br>Pulsujące ciepło przenikało palce Dorona. Gorącym dreszczem płynęło wzdłuż rąk, wypełniało brzuch i głowę, spełzało do nóg, mrowiło stopy.<br>Zamknęli oczy.<br>Dmuchnął wiatr, ogarnął ich, podnosząc piasek i źdźbła trawy. Gdzieś zakrzyczały ptaki, rozjazgotał się pies.<br>Doron widział.<br>Dwa nakładające się na siebie obrazy. Oba równie wyraźne, jednako ważne, rozdzielone przestrzenią czasu, a jednak mieszające się ze