ulicach i telefonują, by złożyć życzenia imieninowe, ale poza tym był innym człowiekiem, z innymi przyzwyczajeniami, innymi tęsknotami, jeśli je w ogóle miał. My zaś nie potrafiliśmy go zaakceptować takiego, jaki był, jakby liczyło się nie to, że był, ale że był nie ten sam. <br><br>Wykłócał się o każdy najmniejszy drobiazg, krzywo rozłożony obrus, źle ustawione buty, nieopróżnioną i niedomytą popielniczkę, którą obnosił po całym domu jak koronny dowód w procesie karnym. Tłumaczył, że popielniczki muszą być opróżniane, a przede wszystkim myte, bo z nich śmierdzi, odpowiadałem więc, że sam przed chorobą kopcił jak komin, a popielniczki zalegały we wszystkich pokojach