plaży (żar tropików), tańce w ośrodku sportowym (sport to zdrowie), ponownie plażę z kąpielą o wschodzie słońca (<foreign>hold me baby</>), gładka tafla wody, melodramatyczne skrzeczenie mew, rozgrzane do czerwoności alkoholem ciała, które trzeba chłodzić w zimnej wodzie. Później konsternacja - sklep otwierają dopiero o dziewiątej, zostały więc jeszcze dwie długie jak droga mleczna godziny. Do namiotu nie ma po co wracać, niedługo i tak nagrzeje się do temperatury pieca hutniczego i wypuści z siebie surówkę w postaci dwóch albo trzech nieogolonych, wymiętych i skacowanych facetów z nabrzmiałymi od zbyt krótkiego snu twarzami, którzy zapewne zasnęli w opakowaniach, bo nie mieli nawet siły zdjąć