A więc od tego momentu wszystko musi być dobrze.<br>Zaledwie pół godziny po starcie samolot przelatuje obok Mount Everestu, którego szczyt wciąż jednak pozostaje ponad nami. Odczuwam pewnego rodzaju rozczarowanie, bo najwyższa i najsłynniejsza góra świata nie robi na mnie silnego wrażenia. Nasza podróż do Tybetu, ludzie, których tam spotkałyśmy, droga przez górskie przełęcze, intensywne światło słońca i ciemność we wnętrzach klasztornych, białe mury tybetańskich domów, przełamany żółcią i różem burgundowy kolor habitów, ostre górskie powietrze i mdły zapach świątyń, melodia sutry i brzęk dzwonków w rękach modlących się pielgrzymów wbiły się w pamięć, znieczulają na wszystko inne, układając się w