nie miał do języka polskiego. Zupełnie też nie zaprzątali sobie umysłów takimi bzdurami jak to, że wszyscy mijani przechodnie zmuszeni byli schodzić na jezdnię, żeby nie zostać potrąconymi przez - korzystającą pełnymi garściami ze zdobyczy demokracji - młodzież. Serce kroiło się na myśl o przerwaniu tak znakomitej zabawy, ale cóż - służba nie drużba. Najpierw przez uchylone okienko samochodu, delikatnie, żeby nie stresować przedstawicieli młodego pokolenia, funkcjonariusz Straży Miejskiej zwrócił uwagę na niestosowność zachowania. Niestety, nie znalazła ona zrozumienia, w związku z czym trzeba było wysiąść i zrobić porządek. Barwny, dwujęzyczny pochód został zatrzymany, a jego uczestnicy wylegitymowani. Okazało się, że odprowadzają na stacje