Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pokutuje. W tym momencie z krzaków nadrzecznych wyszedł wolno i niedbałym krokiem z dawna oczekiwany Polek. Jedno oko miał koloru granatowego, prawą ręką przytrzymywał lewy rękaw koszuli, wyrwany - można powiedzieć
- z mięsem.
- Chodź tu, bałwanie, gdzie ty wałęsasz się cały dzień? Polek zbliżył się z godnością.
- Nigdzie nie wałęsam się, drzemałem trochę w krzakach.
- A czemu dyszysz jak nie przymierzając pies gończy?
- No bo gorąco.
- Jezu, Chryste Panie, ty na oko, dziecko, nie widzisz, koszula cała w trapki poszła. Gdzie ty byłeś?
- A przewróciłem się. Pani Linsrumowa skoczyła nagle jak ptak, chcąc ukąsić witką zaskoczonego chłopca. Lecz Polek był szybszy i
pokutuje. W tym momencie z krzaków nadrzecznych wyszedł wolno i niedbałym krokiem z dawna oczekiwany Polek. Jedno oko miał koloru granatowego, prawą ręką przytrzymywał lewy rękaw koszuli, wyrwany - można powiedzieć <br>- z mięsem.<br>- Chodź tu, bałwanie, gdzie ty wałęsasz się cały dzień? Polek zbliżył się z godnością.<br>- Nigdzie nie wałęsam się, drzemałem trochę w krzakach.<br>- A czemu dyszysz jak nie przymierzając pies gończy?<br>- No bo gorąco.<br>- Jezu, Chryste Panie, ty na oko, dziecko, nie widzisz, koszula cała w trapki poszła. Gdzie ty byłeś?<br>- A przewróciłem się. Pani Linsrumowa skoczyła nagle jak ptak, chcąc ukąsić witką zaskoczonego chłopca. Lecz Polek był szybszy i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego