Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
swoim łóżku w rogu sali, naprzeciw okna; w jego twarzy, jaskrawo oświetlonej rdzawym blaskiem zachodzącego słońca, ciemne oczy patrzały dziwnie natarczywie, choć były na wpół przysłonięte długimi rzęsami...
Tamci zwrócili się ku niemu niechętnie:
- A ty, Wiktorku, słuchasz, jak trawa rośnie! mruknął zjadliwie Lasota unosząc się na łokciu.
- Myśleliśmy, że drzemiesz po służbie... dlatego gadaliśmy szeptem, jak w kościele! - dodał ironicznie Hulewicz. - Aż tu Groman głos podniósł niespodzianie...
- Nie szkodzi! - odparł Krajewski i uśmiechnął się pogodnie, pobłażliwie, jakby za dobre słowo biorąc te ich przekąsy. Patrzył na nich wciąż, oczyma dziwnie czujnymi mimo tych rzęs na wpół je przesłaniających.
Aż Parys
swoim łóżku w rogu sali, naprzeciw okna; w jego twarzy, jaskrawo oświetlonej rdzawym blaskiem zachodzącego słońca, ciemne oczy patrzały dziwnie natarczywie, choć były na wpół przysłonięte długimi rzęsami...<br>Tamci zwrócili się ku niemu niechętnie:<br>- A ty, Wiktorku, słuchasz, jak trawa rośnie! mruknął zjadliwie Lasota unosząc się na łokciu.<br>- Myśleliśmy, że drzemiesz po służbie... dlatego gadaliśmy szeptem, jak w kościele! - dodał ironicznie Hulewicz. - Aż tu Groman głos podniósł niespodzianie...<br>- Nie szkodzi! - odparł Krajewski i uśmiechnął się pogodnie, pobłażliwie, jakby za dobre słowo biorąc te ich przekąsy. Patrzył na nich wciąż, oczyma dziwnie czujnymi mimo tych rzęs na wpół je przesłaniających.<br>Aż Parys
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego