to, jego<br>zdaniem, zbytni luksus i strata czasu. Pogawędka przy kolacji<br>u Lorenców przeciągnęła się tak, że o odwiedzeniu w tym dniu<br>Słowaka Jano Lanki nie było mowy.<br> Wędrował sam znanym sobie szlakiem. Poprzednim razem,<br>gdy korzystał na tym odcinku z pomocy przewodnika, pilnie<br>obserwował drogę, starając się zapamiętać przydrożne drzewa,<br>zakręty, wąwozy i inne charakterystyczne szczegóły topografii.<br> Szedł ostrożnie drogą przez las. Noc była księżycowa,<br>widoczność prawie tak dobra jak w dzień. Ścięta mrozem<br>ziemia ułatwiała marsz. Skradał się pomiędzy drzewami jak<br>najciszej, by nie sprowokować jakiego licha. Węgrzy nie mieli<br>zwyczaju patrolowania granicy nocą, zresztą gdyby nawet<br>wpadł w