mi wiele godzin i po powrocie do domu i wysłuchaniu od wszystkich ach-ów i ech-ów na temat wyglądu, nie pozostało mi nic innego, jak wskoczyć szybko w swoją bielusieńką suknię ślubną. Oczywiście pod nią miałam jedynie skąpą bieliznę &lt;emot&gt;:)&lt;/&gt; Suknię miałam skromną, bez nielubianych przeze mnie pierdół, ozdób niczym drzewko Bożonarodzeniowe. Skromnie, ale z klasą i elegancją. To podstawa! Postaram się z czasem wrzucić do bloga jakąś fotkę, to sami ocenicie. Świadkami byli nasi najwspanialsi sąsiedzi - przyjaciele. Gdy podjechali pod nasz dom samodzielnie wystrojonym autkiem ponownie się wzruszyłam i niezauważenie popłakałam sobie, oczywiście bacząc na świeży makijaż! <br>..........c.d.n