zapytałem kontrolera ruchu, czy pociąg jedzie do tego miasta, nie zareagował, kiedy powtórzyłem pytanie nieco głośniej, odwrócił się zmieszany, po chwili, jąkając się, odpowiedział, że tak, a właściwie zatrzymuje się w tym mieście, podał nawet dokładną godzinę przyjazdu. <br>W końcu pociąg ruszył. Mocno szarpnęło, zazgrzytał jakiś metal, otwarły się niedomknięte drzwi od klozetu. Wstałem, żeby zapalić, i zorientowałem się, że cały wagon jest pusty. Podobnie było na kolejnych stacjach. Nikt nie wsiadał, daremnie na kilka sekund otwierały się rachityczne drzwi; wagony przypominały teraz głębinowe dwudyszne stwory, które co pewien czas wynurzają się z ciemnych toni, by zaczerpnąć powietrza, po czym znów