Typ tekstu: Książka
Autor: Praszyński Roman
Tytuł: Jajojad
Rok: 1997
tam? - zapytał, nie sięgając po klamkę.
- Ja, ja - chrząknął plantator swoją łamaną niemczyzną.
Były poeta otworzył drzwi.
Gruby Garcia obłapił go na powitanie ramionami i rzucił się na skórzany fotel.
- Ty jaja sobie robić?! - krzyknął radośnie. - Podrywać moja dziewczyna?
Bruno podszedł do stołu, nalał koniaku i wypił jednym haustem.
- Niezła dupa. Ale tego nie było w umowie.
- A co, ja, świętoszek być?
- Będzie nam przeszkadzać.
- Ty, Bruna, zasadnicza, jak klecha. Ja tobie ją dać na kilka nocy.
Jasieński spojrzał bezbarwnie.
- Gdy będę chciał, sam wezmę.
Tłusty plantator roześmiał się głośno.
- Wy, ludzie północy, twarde jak kawał lodu. A gdzie zabawa, gdzie
tam? - zapytał, nie sięgając po klamkę.<br>- Ja, ja - chrząknął plantator swoją łamaną niemczyzną.<br>Były poeta otworzył drzwi.<br>Gruby Garcia obłapił go na powitanie ramionami i rzucił się na skórzany fotel.<br>- Ty jaja sobie robić?! - krzyknął radośnie. - Podrywać moja dziewczyna?<br>Bruno podszedł do stołu, nalał koniaku i wypił jednym haustem.<br>- Niezła dupa. Ale tego nie było w umowie.<br>- A co, ja, świętoszek być?<br>- Będzie nam przeszkadzać.<br>- Ty, Bruna, zasadnicza, jak klecha. Ja tobie ją dać na kilka nocy.<br>Jasieński spojrzał bezbarwnie.<br>- Gdy będę chciał, sam wezmę.<br>Tłusty plantator roześmiał się głośno.<br>- Wy, ludzie północy, twarde jak kawał lodu. A gdzie zabawa, gdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego