nie miał sił poderwać się do lotu, przebi egł chwiejąc się, kilka kroków i rozpłaszczony przylgnął do ziemi.<br>Wtedy Chawa go dopadła.<br>Szarpnął się, lecz muskularnymi dłońmi mocniej go przytrzymała, a gdy wydał z siebie krótki, chrapliwy wrzask, oburącz ścisnęła jego wysmukłą purpurowo-niebieską szyję, potem, wciąż mając oczy szerokorozwarte, dusiła ptaka o wiele dłużej, aniżeli należało wreszcie, skoro zdała sobie sprawę, że się nie rusza, dłonie odjęła i wówczas głowa pawia bezwładnie usunęła się na ziemię.<br>Dłuższą chwilę przypatrywała się świeżej padlinie, potem nachyliła się nad nią i obróciwszy brzuchem do góry, poczęła ciepłe mięso rozszarpywać.<br>A skoro zakrwawionymi dłońmi