jest, ale przedwczoraj był. Ponoć miał wyjechać do Jędrzejowa, potem zawadzić o Kielce - chciwie wpatrywał się w dekolt Róży. Falowała wiotka koroneczka- -falbaneczka, biała, skromna, na tę biel łuszczyły się refleksy żółtego światła. <br>- W takim razie niech jedzie z Bogiem, gdzie chce - odetchnął Jassmont.<br>Zza pleców fotografa gruchnęło z gramofonu duszne tango Tę miłość utopię w mocnym winie. Tak blisko i tak mocno, że znieruchomieli. Fotograf skrzywił się zażenowany. - Żona uwielbia stare melodie, cóż, muzyka koi skołatane dusze, podziela pan ten pogląd? - zajrzał Jassmontowi w oczy. <br>Zamiast niego odpowiedziała Róża.<br>- Jan woli Mozarta.<br>- I Czajkowskiego - dopowiedział Jassmont, musiał podnieść głos, aby