Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Nagi sad
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1967
kręciły się w oczach, rozum ciemniał,
sól wargi ścinała, ale nie stać nas było nawet na tkliwość wobec samych
siebie. Nie wiedzieliśmy, czy to prażą nas tak zboża dymiące, czy
słońce, które szło krok w krok za nami, mściwe, żółte, oleiste, i
kapało na nas. Jechaliśmy przez sam środek tego dusznego dojrzewania, a
milczenie stanowiło jedyny nasz cień.
Ten upał sprzyjał mojemu żalowi do ojca, może ów żal nawet
usprawiedliwiał. W tym upale każdy odgłos drażnił - słychać było, jak
się wóz obciera i uprząż na koniu, jak naszelnik podzwania u dyszla, a
kopyta klapią po zemlonej ziemi. Najmniejsze kolebnięcie wozu uwierało
kręciły się w oczach, rozum ciemniał,<br>sól wargi ścinała, ale nie stać nas było nawet na tkliwość wobec samych<br>siebie. Nie wiedzieliśmy, czy to prażą nas tak zboża dymiące, czy<br>słońce, które szło krok w krok za nami, mściwe, żółte, oleiste, i<br>kapało na nas. Jechaliśmy przez sam środek tego dusznego dojrzewania, a<br>milczenie stanowiło jedyny nasz cień.<br> Ten upał sprzyjał mojemu żalowi do ojca, może ów żal nawet<br>usprawiedliwiał. W tym upale każdy odgłos drażnił - słychać było, jak<br>się wóz obciera i uprząż na koniu, jak &lt;orig&gt;naszelnik&lt;/&gt; podzwania u dyszla, a<br>kopyta klapią po zemlonej ziemi. Najmniejsze kolebnięcie wozu uwierało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego