tyle może wnikliwości interpretacyjnej, co umiejętności podpatrywania życia. Stworzył parę celnych obrazków publicystyczno-kabaretowych (niekiedy przejmujących: wejście Żyda przy przechwałkach Czepca "Było, jak go huknę w pysk..." i nagłe stężenie atmosfery). Reżysera wspomogła scenografia Andrzeja Worońca (za Odrą znanego jako Andreja Worona), mobilna, dynamizująca przestrzeń, dopowiadająca znaczenia (znamienne przeniesienie niektórych dusznych spowiedzi w okolice pisuaru). Powstał konterfekt rodaków zdatnych i do szabli, i do szklanki, i do kochanki, ile trzeba chamskich, ile trzeba rzewnych, a w śródnocnym zamroczeniu dręczonych koszmarami, czerpanymi z zasobów masowej wyobraźni: Dziennikarz spowiada się z ekranu telewizora, filmowany na tle ulicznych zamieszek jak polityczny sprawozdawca; Rycerza Czarnego