powiedziały, że teraz czas lecieć do Ogorzałków, bo na trzecią muszą zdążyć do Poznania. Ale oni z panią Martą jeszcze się nie nagadali, więc zapytał, czy mógłby tu może zostać jeszcze i poczekać - a pani Marta zgodziła się od razu, z miłą chęcią. Tak więc gawędzili sobie nadal, tylko we dwoje - bo Aurelia też gdzieś poleciała. Pani Marta nałożyła mu jeszcze ciasta i powiedziała:<br>- Panie Bronku, ale na chwileczkę pana przeproszę, bo muszę zobaczyć, jak rośnie ciasto. Na pyzy.<br>Wróciła zaraz - i znów gadali i gadali.<br>Nie z każdym tak mu się dobrze gadało. O, nie z każdym.<br><br>6.<br><br>Ciepło, pochmurno