coś szarego. W przekonaniu, że to mysz, <br>nakryłem szklankę dłonią i zbliżyłem się <br>do światła. To, co zobaczyłem, napełniło <br>mnie przerażeniem. W szklance siedział pan Kleks. Maleńki <br>pan Kleks. Wyraźnie rozpoznałem jego głowę, jego dziwaczny <br>strój, nawet piegi na jego nosie. Siedział na dnie szklanki <br>i spał.<br><br>Wyjąłem go delikatnie dwoma palcami i położyłem <br>na talerzyku. Zetknięcie z chłodną porcelaną obudziło <br>pana Kleksa. Zerwał się na równe nogi, szybko rozejrzał <br>się dookoła, po czym wydobył z kieszeni powiększającą <br>pompkę i przyłożył ją do ucha. Niebawem też <br>zaczął się powiększać, zeskoczył z talerzyka <br>na krzesło, potem na podłogę, a po paru chwilach stał