Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
ich świata nawet miejsca, o którym można by powiedzieć, że jest miejscem spoczynku jego prochów...
Stoję na nabrzeżu, wypatrując pierwszej gwiazdy. Obok z magnetofonu kręcą się nagrane w Gdańsku kolędy. Najbardziej miłe w brzmieniu są na wpół pogańskie pastorałki. Trzymając w dłoni kompas kłaniam się w stronę trzech buchających wiecznym dymem kominów rafinerii. Wesołych Świąt, Krystyno! Wesołych Świąt!
W Kalifornii jest w tej chwili zapewne słoneczne południe 25 grudnia.
Robię zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i mając przed sobą teraz kontur zakotwiczonego "Tokyo Maru" - niegdyś największego statku świata - usiłując nie widzieć go, wołam ku Polsce, ku Gdańskowi: Wesołych Świąt, kochani! Wesołych
ich świata nawet miejsca, o którym można by powiedzieć, że jest miejscem spoczynku jego prochów...<br> Stoję na nabrzeżu, wypatrując pierwszej gwiazdy. Obok z magnetofonu kręcą się nagrane w Gdańsku kolędy. Najbardziej miłe w brzmieniu są na wpół pogańskie pastorałki. Trzymając w dłoni kompas kłaniam się w stronę trzech buchających wiecznym dymem kominów rafinerii. Wesołych Świąt, Krystyno! Wesołych Świąt!<br> W Kalifornii jest w tej chwili zapewne słoneczne południe 25 grudnia.<br> Robię zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i mając przed sobą teraz kontur zakotwiczonego "Tokyo Maru" - niegdyś największego statku świata - usiłując nie widzieć go, wołam ku Polsce, ku Gdańskowi: Wesołych Świąt, kochani! Wesołych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego