kompozytorów hiszpańskich i kręgu kultury iberoamerykańskiej. Ta "Noc" była niezapomnianym przeżyciem. Lampki, świece, sztuczne ognie, szampan, zapach pobliskich sosen, a przede wszystkim perfekcyjnie wykonana muzyka stworzyły magiczny nastrój.<br>Fajerwerki radości wywołał Domingo, śpiewając na zakończenie, już nie z estrady, ale wśród widzów i z nimi. Słynny tenor po raz pierwszy dyrygował filharmonikami i był wyraźnie przejęty, bardzo skoncentrowany, traktował ten występ jako trudne wyzwanie. Już po koncercie cieszył się jak dziecko.<br>Podczas prób patrzyłam, jak to przedsięwzięcie nabierało charakteru. Dyrygent postanowił bezwzględnie wyegzekwować własną wizję wykonywanych dzieł. Był uparty, często przerywał, tłumaczył, nawet śpiewał, pokazując jak to ma wyglądać. Początkowy dystans