Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
są miliardy, biliony, Jezu, sam już nie wiem...
- Chodź, chodź.
Wyszli poza kadr.
- Jeśli jest coś więcej - oświadczył Hedge - to w każdym razie ja nie zdołałem się dogrzebać.
- Kiedy zarejestrowano ten drugi kawałek?
- Ee... w zeszły wtorek.
Hunt podniósł się na poduszkach, sięgnął do kieszeni i rzucił sneakerowi oba Anzelmowe dyski.
- Sprawdziłby pan z łaski swojej, co właściwie na nich jest.
Skrytojebca tylko lekko uniósł brew. Wygrzebał skądś spod poduszek obłego kształtu pudełko i wcisnął weń dyski. Obserwującemu to z kamienną twarzą Huntowi poniewczasie przyszło do głowy, że Hedge prawie na pewno skopiuje sobie całą ich zawartość.
- Nie znam tego formatu
są miliardy, biliony, Jezu, sam już nie wiem... <br>- Chodź, chodź.<br>Wyszli poza kadr. <br>- Jeśli jest coś więcej - oświadczył Hedge - to w każdym razie ja nie zdołałem się dogrzebać. <br>- Kiedy zarejestrowano ten drugi kawałek?<br>- Ee... w zeszły wtorek.<br>Hunt podniósł się na poduszkach, sięgnął do kieszeni i rzucił sneakerowi oba Anzelmowe dyski. <br>- Sprawdziłby pan z łaski swojej, co właściwie na nich jest. <br>Skrytojebca tylko lekko uniósł brew. Wygrzebał skądś spod poduszek obłego kształtu pudełko i wcisnął weń dyski. Obserwującemu to z kamienną twarzą Huntowi poniewczasie przyszło do głowy, że Hedge prawie na pewno skopiuje sobie całą ich zawartość. <br>- Nie znam tego formatu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego