do bramy. Krystyna mieszkała w oficynie, godzina policyjna już minęła, była więc szansa, że nie spotka nikogo na schodach.<br>- To ty - powiedziała. - Jesteś! - Jakby bez zdziwienia, jakby w jego wizycie o tej porze nie było nic niezwykłego. Miała maleńki pokoik i kuchenkę we wnęce korytarzyka. Niemal pedantycznie czysto i porządnie: dywanik na podłodze, tapczan przykryty kolorową narzutą, fotografia rodziców na stoliku nocnym. Jej ojciec był w Oświęcimiu i od czasu do czasu otrzymywała listy. "Wytrzyma, mawiała, musi wytrzymać. Nie masz pojęcia, jaki to silny człowiek, taki jak ty". Rzadko wspominała matkę; umarła, gdy Krystyna miała dwanaście lat i pamiętała tylko, że