Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
nie obrażali się... Uśmiechali się tylko głupawo i nadal rabowali.
Żandarmi, policja, strażacy, a także ci wszyscy, którzy wiedzieli o ich istnieniu, woleli udawać, że nic nie widzą i nie dostrzegają.
Wojna rozgrzeszała, zamazywała, gmatwała poczucie winy i potrzebę kary. Teraz każdą kradzież i morderstwo można było przypisać wrogom, szpiegom, dywersantom, komukolwiek, byle nie własnym szumowinom. A czymże stała się drobna kradzież wobec tych codziennych zniszczeń, będących wynikiem ciągłych bombardowań i artyleryjskiego ostrzału obleganego miasta?
Często, widząc przechodzących Żydów, wykonywali znaczący znak, przejeżdżając kantem dłoni po gardle.
- Już niedługo... Jak tylko Niemcy wejdą - chichotali zupełnie bezkarni.
Po zaatakowaniu Polski przez Sowietów
nie obrażali się... Uśmiechali się tylko głupawo i nadal rabowali.<br>Żandarmi, policja, strażacy, a także ci wszyscy, którzy wiedzieli o ich istnieniu, woleli udawać, że nic nie widzą i nie dostrzegają.<br>Wojna rozgrzeszała, zamazywała, gmatwała poczucie winy i potrzebę kary. Teraz każdą kradzież i morderstwo można było przypisać wrogom, szpiegom, dywersantom, komukolwiek, byle nie własnym szumowinom. A czymże stała się drobna kradzież wobec tych codziennych zniszczeń, będących wynikiem ciągłych bombardowań i artyleryjskiego ostrzału obleganego miasta?<br>Często, widząc przechodzących Żydów, wykonywali znaczący znak, przejeżdżając kantem dłoni po gardle.<br>- Już niedługo... Jak tylko Niemcy wejdą - chichotali zupełnie bezkarni.<br>Po zaatakowaniu Polski przez Sowietów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego