Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Ale nie dziwię się, że jesteście tak ufni.
Padły słowa: m oja najdroższa! moja najmilsza!
Tuż pod progiem samowiedzy zaczyna się rodzić dziecinna wiara w "ozdrowieńczą siłę miłości".
Przyznaję: przypadek barwnie wyreżyserował scenę waszego powitania - nawet świadomi rzeczy świadkowie przeżyli ją w poruszeniu uczuć. Szczególnie Ada.
Franker wyprowadza ją z dyżurki.
Nie należy nadzorować cudzych szczęśli wych chwil.
Sam adiunkt też uległ szczeremu wzruszeniu.
Ale już po kilkunastu sekundach Franker zmienia wyraz twarzy.
Ada podnosi szkliste od łez oczy.
Niepewny, stygnący uśmiech Frankera budzi w niej gniew: - Czym się teraz znowu martwisz? Czego się znów boisz?
Franker bezwiednie obejmuje ją ramieniem
Ale nie dziwię się, że jesteście tak ufni.<br>Padły słowa: m oja najdroższa! moja najmilsza!<br>Tuż pod progiem samowiedzy zaczyna się rodzić dziecinna wiara w "ozdrowieńczą siłę miłości".<br>Przyznaję: przypadek barwnie wyreżyserował scenę waszego powitania - nawet świadomi rzeczy świadkowie przeżyli ją w poruszeniu uczuć. Szczególnie Ada.<br>Franker wyprowadza ją z dyżurki.<br>Nie należy nadzorować cudzych szczęśli wych chwil.<br>Sam adiunkt też uległ szczeremu wzruszeniu.<br>Ale już po kilkunastu sekundach Franker zmienia wyraz twarzy.<br>Ada podnosi szkliste od łez oczy.<br>Niepewny, stygnący uśmiech Frankera budzi w niej gniew: - Czym się teraz znowu martwisz? Czego się znów boisz?<br>Franker bezwiednie obejmuje ją ramieniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego