pragnieniem bez zastanowienia wszedł z balkonu do pokoju, po czym udał się dalej, tam, gdzie go same nogi niosły.<br>Nogi nie miały zbyt wielkich wymagań co do dystansu, zeszły na ulicę, przebyły kilkanaście metrów, skręciły w bramę, zeszły jeszcze niżej i zatrzymały się przy barze restauracji "Amica". Tu poniechały swojej działalności, oddając inicjatywę górnym częściom Lesia.<br>Metoda zaspokajania dziwnego pragnienia już od pierwszej chwili wydała mu się jak najbardziej właściwa i skuteczna. Posługując się nią mógł przystąpić do kontynuowania rozmyślań.<br>Na to, żeby się nie spóźnić, istniał tylko jeden sposób: nocować w biurze. Innego Lesio nie widział. Z doświadczenia wiedział, że