i trójnóg wyprostowany nad ogniem ustawił.<br>- Ma pan, widzę, krzepę.<br>- W rękach jestem mocny, ale w nogach... Nogi do niczego. Zawiesił menażkę i zaczął do niej przelewać kawę z litrowej butelki. Skrzętny był w ruchach, gospodarski.<br>- Zapalimy? - Owszem...<br>Poczęstowali się szczyptą tytoniu - przyglądając się sobie przy pełgającym świetle ogniska: młodzian dziarski, desperacki - i człowiek już w latach, o spojrzeniu pogodnym jak wrzesień na Kujawach, świadomym wielu spraw, dojrzałych w ciepłym blasku, spod krzaczastych brwi.<br><page nr=284> Noc była w pełni, pierwsza noc majowa, niespokojna, wpółprzytomna od szmerów, powiewów, cykania... Powietrze gęste, rozpięte niejako na czarnych krosnach, drgało wokół niskim, jednostajnym buczeniem, jak gdyby