Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
sobą usłyszał klątwy Szarleja. Demeryt stał w miejscu, w którym jar rozwidlał się na dwie odnogi.
- Tędy - rzekł wreszcie z przekonaniem, podejmując marsz.
Jar wciąż się rozwidlał, byli wśród istnego labiryntu parowów, zapach dymu zaś, jak zdawało się Reynevanowi, dochodził ze wszystkich stron naraz. Szarlej szedł jednak prosto i pewnie, dziarsko przyspieszył kroku, ba, zaczął sobie nawet podgwizdywać. I przestał równie szybko, jak zaczął.
Reynevan zrozumiał, dlaczego. Gdy pod podkowami zachrupały kości.
Koń zarżał dziko, Reynevan zeskoczył, oburącz uwiesił się uzdy, w samą porę, chrapiący panicznie gniadosz łypnął na niego zalęknionym okiem, cofnął się, ciężko bijąc kopytami, krusząc czerepy, miednice i
sobą usłyszał klątwy Szarleja. Demeryt stał w miejscu, w którym jar rozwidlał się na dwie odnogi.<br>- Tędy - rzekł wreszcie z przekonaniem, podejmując marsz. <br>Jar wciąż się rozwidlał, byli wśród istnego labiryntu parowów, zapach dymu zaś, jak zdawało się Reynevanowi, dochodził ze wszystkich stron naraz. Szarlej szedł jednak prosto i pewnie, dziarsko przyspieszył kroku, ba, zaczął sobie nawet podgwizdywać. I przestał równie szybko, jak zaczął. <br>Reynevan zrozumiał, dlaczego. Gdy pod podkowami zachrupały kości. <br>Koń zarżał dziko, Reynevan zeskoczył, oburącz uwiesił się uzdy, w samą porę, chrapiący panicznie gniadosz łypnął na niego zalęknionym okiem, cofnął się, ciężko bijąc kopytami, krusząc czerepy, miednice i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego