Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 35
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wieś dożynkowała po swojemu, raz po raz przetykając ustalony rytuał wartkim, żywiołowym ściegiem improwizacji, jakby nie mogąc zdzierżyć naporu swej wesołości. Nie bez znaczenia jest również to, czy dożynki kończyły żniwa na chłopskich pólkach, czy też ich korowód zatrzymywał się przed dworem i czekał, aż na białym ganeczku pojawi się dziedzic w towarzystwie małżonki. W pierwszym przypadku wyglądały skromniej, lecz za to śmielej tryskała z nich owa żywiołowa radość. W drugim - a jest to przypadek częstszy - upływały z ceremonialną statecznością, w którą prawdziwie plebejskie akcenty nie zawsze mogły się wedrzeć i najczęściej jawiły się w swoich zastępczych, starannie lukrowanych wersjach - opisywał
wieś <dialect>dożynkowała</> po swojemu, raz po raz przetykając ustalony rytuał wartkim, żywiołowym ściegiem improwizacji, jakby nie mogąc zdzierżyć naporu swej wesołości. Nie bez znaczenia jest również to, czy dożynki kończyły żniwa na chłopskich pólkach, czy też ich korowód zatrzymywał się przed dworem i czekał, aż na białym ganeczku pojawi się dziedzic w towarzystwie małżonki. W pierwszym przypadku wyglądały skromniej, lecz za to śmielej tryskała z nich owa żywiołowa radość. W drugim - a jest to przypadek częstszy - upływały z ceremonialną statecznością, w którą prawdziwie plebejskie akcenty nie zawsze mogły się wedrzeć i najczęściej jawiły się w swoich zastępczych, starannie lukrowanych wersjach - opisywał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego