obiadu jabłka, suchy chleb, czasami udało się zdobyć grudkę cukru. Cukier stanowił dla Bursztyna podarek specjalny. O względy pięknego konia rywalizowały z Hanią, czasem spierały się żartobliwie, którą z nich Bursztyn milej wita. To było jednak nic wobec przywiązania ogiera do Borowskiego. Z daleka rozpoznawał kroki swego pana i nim dziedzic doszedł do stajni, Bursztyn rżał, ile sił. Borowski ostatnio prawie na nim nie jeździł, a jeżeli, to tylko po podwórzu lub w parku. Reidern gwarantował wprawdzie koniowi bezpieczeństwo, okupione poza hodowlanymi dokumentami specjalną łapówką, Borowski wolał jednak być ostrożny. Wojna miała się ku końcowi, rasowy koń to pokusa nie lada