testament, jako nieważny, został własnoręcznie przez pana Sławomira T. podarty i wyrzucony do kosza.<br>Nie sposób teraz ustalić, czy intencją doktora T. było wydziedziczenie Pawła Artura, skoro jednak w testamencie nie zostało to jasno sformułowane, trzeci syn miał w tej sytuacji prawo do tzw. zachowku, czyli połowy tego, co by dziedziczył ustawowo. Połowa jednej trzeciej dawała jedną szóstą, czyli około pół miliona złotych. To także niezła sumka i chociaż Elżbieta T. była wyraźnie nadąsana, to w cichości ducha cieszyła się z pieniędzy, które otrzyma jej dwunastoletni syn. Jednak owe trzy miliony złotych to nie była żywa gotówka, czy dające się łatwo