nią, pieszczoną nieziemskim światłem, nikt nie odkryłby naszych wewnętrznych krajobrazów, pośród których przepędziliśmy życie: beznadziejnej, chłostanej deszczowymi wiatrami równiny pełnej kałuż, błota i zmarzlin, brzydkich szarych bloków, miast o przetrąconych kręgosłupach i zagubionych proporcjach. Patrząc na jej uśmiech, który odsłaniał białe, równe zęby, nikt nie pomyślałby o ohydzie herbaty pitej dzień w dzień przez miesiące i lata ze wstrętnych, wyszczerbionych naczyń, nikt nie odtworzyłby wyglądu i zapachu naszej klatki schodowej pełnej wyziewów ze zsypu.<br>Trik był prosty: funkcja "fill in" w moim olympusie. Mały błysk lampy i na standardowej taśmie fuji stawał się cud. Cud, o który przecież się modliłem. Żeby móc cofnąć