Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
rządu nie zastraszy.
- A co z drugą możliwością? To działa w obie strony.
- Pytasz, czy może spasować? Ba! To się właśnie nazywa pytanie za dziesięć punktów. Nie mam pojęcia.
- Niewielki z pana pożytek - mruknęła. - Jak dotąd, nie powiedział pan niczego, czego byśmy sami nie wiedzieli. Ziętarski mógł lepiej wydać te dziesięć tysięcy.
- Brutto - uściślił. - Pewnie, że mógł. Nowe biurko, dywan...
- Musimy im coś dać. - Na chwilę przestała ssać drażetkę, co miało zapewne dodać stanowczości jej sugestii. - Bo po prostu odeślą pana do domu.
- Muszę być zmęczony - ziewnął. - Odniosłem właśnie irracjonalne wrażenie, że to by cię zmartwiło.
Usłyszał chrupnięcie miażdżonego cukierka.
- Jeżeli
rządu nie zastraszy.<br>- A co z drugą możliwością? To działa w obie strony.<br>- Pytasz, czy może spasować? Ba! To się właśnie nazywa pytanie za dziesięć punktów. Nie mam pojęcia.<br>- Niewielki z pana pożytek - mruknęła. - Jak dotąd, nie powiedział pan niczego, czego byśmy sami nie wiedzieli. Ziętarski mógł lepiej wydać te dziesięć tysięcy.<br>- Brutto - uściślił. - Pewnie, że mógł. Nowe biurko, dywan...<br>- Musimy im coś dać. - Na chwilę przestała ssać drażetkę, co miało zapewne dodać stanowczości jej sugestii. - Bo po prostu odeślą pana do domu.<br>- Muszę być zmęczony - ziewnął. - Odniosłem właśnie irracjonalne wrażenie, że to by cię zmartwiło.<br>Usłyszał chrupnięcie miażdżonego cukierka.<br>- Jeżeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego